Ostatnimi czasy Zuzia chodziła z Aleksandrem, przystojnym magistrantem prawa z UKSW. user szczerze podejrzewał, że Aleksander uprawia z jego ukochaną seks i to stosunkowo często, sądząc po wysoce sprośnych esemesach. Po namierzeniu ich miłosnej kryjówki (a była to kawalerka babci Aleksandra, oddana wnukowi w celach ściśle naukowych), user postanowił wynająć kilku profesjonalistów i zamontować szereg kamer i mikrofonów, zdolnych uwiecznić seksualne uniesienia. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy z wagi swojej obsesji i ochoczo przeznaczał znaczne sumy pieniędzy na Zuzannę, jak lubił racjonalizować to sobie w myślach. Istotnie, w ciągu następnych kilku tygodni nawiązał kontakt z pewną grupą przestępczą z Pragi Północ i zorganizował atak na kawalerkę, uzbrojony w sprzęt nagrywający. Drobni złodziejaszkowie nie mogli się oprzeć przed wykradzeniem Aleksandrowej kolekcji numizmatycznej, przez co następnych kilka nocy user spędził cokolwiek obsrany, gotów na spotkanie rozgrzanych bagiet policji stołecznej w każdej chwili. Aleksander nie wydawał się zauważyć zguby, zajęty seksem z Zuzanną.
/polska/
skad bierzecie takie brednie? z cd action?
>1400zł
powyżej 2k na łape od razu
>nie będziesz testował coda
straszne piekło robic strzelanke multi
Godne podziwu były cielesne popisy pary kochanków, oboje wszak mogli poszczycić się wzorową kondycją i urodą. user obserwował wygłodniały napięte mięśnie brzucha Aleksandra, gdy ten wrażał swojego nadzwyczaj długiego członka w mokrą, wygoloną słabość Zuzanny, pobudzoną uprzednią grą wstępną połączoną ze swoistym odgrywaniem roli – Aleksandra niezwykle podniecały kobiety w uniformach pielęgniarek, Zuzia zaś zawsze lubiła przebieranki (user pamiętał doskonale jej związek z Damianem, a także przelotny romans z Agnieszką). Zroszone niemalże parującym z gorąca miłosnych uścisków potem piersi Zuzi podskakiwały miarowo, gdy Aleksander brał ją od tyłu, jego wypielęgnowane dłonie wodziły po szyi dziewczyny, łapczywie gryzącej i ssącej jego długie palce, nawykłe do gry na pianinie. Młody mężczyzna grał niczym wirtuoz na kobiecości Zuzanny, zmuszał ją do wydawania jęków porównywalnych swym pięknem i uczuciem do najlepszej sonaty. Wygięte w łuk szczupłe ciało dziewczyny prężyło się w najlepsze, podczas gdy on nieustannie drażnił i napierał, gotów ziścić się w dowolnej chwili. Jej orgazm był najsłodszym chyba widokiem w życiu anona, doskonale widocznym na dosyć zamglonym filmie. Aleksandrowi chyba także się spodobał, bowiem wyjął nabrzmiałego członka i podstawił Zuzi przed twarz. Niby głodująca, rzuciła się na pulsujący miłością penis, rychło wywołując niemałą eksplozję spermy. Widok jej splamionej twarzy i sklejonych włosów nie zniszczył marzeń anona w tym stopniu, w którym zniszczyło je jej oblicze. Najszczęśliwsze pod słońcem.
...
Po tym epizodzie, Zuzanna przestała spotykać się z Aleksandrem, zaczęła natomiast korespondować żywo z przyjaciółką, Danutą z Iłży. Tematem korespondencji były jądra anona, których zdjęcie dostała pocztą priorytetową pewnego środowego poranka, tuż przed wyjściem na uczelnię. Uśmiechnięta listonoszka nie przeczuwała przykrości, jaką sprawi Zuzannie ta niewinna przecież przesyłka. W kopercie znajdowało się polaroidowe zdjęcie jąder i penisa anona, nie wiedzieć czemu opatrzone krótką wiadomością – "rzucisz Aleksandra, inaczej dowie się". user natychmiast poznał swoje przyrodzenie, wszak dotrzymywało mu wiernie towarzystwa przez te wszystkie lata, zastępując rodzinę, przyjaciół i miłość. Wyłącznie w cieple masturbacji odnajdywał spokój ducha. Skąd więc zdjęcie jego jąder w liście? Wtem ktoś zapukał do drzwi. user ponownie zesrał się trochę, ale, nauczony doświadczeniem, od dłuższego czasu nosił pieluchy. Otworzył powoli siedem zamków w drzwiach i, z wyrazem zdziwienia na twarzy, wpuścił zdyszanego Aleksandra w niekompletnej odzieży – na nagi tors założył niedopięty płaszcz, pod nim miał wyłącznie spodnie od dresu i klapki kąpielowe. Dziwny widok nie zmącił ducha anonowi, który przywitał się grzecznie. Aleksander chwycił go za gardło całą siłą swoich wysportowanych ramion i próbował wydusić życie z anona, srającego już nie na żarty. Widział już białe światło i niezbyt ciekawe życie, przemykające cichcem przed oczami, próbując nie zwracać na siebie uwagi.
jestes kurwa kretynem jebanym i zaluje ze do ciebie odpisalem i marnuje swoj czas
>Nie widzę, żadnego powodu żebym się musiał przed tobą tłumaczyć.
kurwa nie musisz się nawet przed własną matką tłumaczyć, ja chcę ci tylko uświadomić, że twoje wykształcenie gówno znaczy i dopóki sobie tego nie uświadomisz, będziesz bezrobotnym
>3 szkoły skończone
o chuj, wyczyn jak skurwysyn - w zeszłym roku takich osób na rynku pracy pojawiło 204 tys.
debil jesteś skończony albo wędkarz
>powtarzać jedną czynnosc powtarzać przez 8-11 godzin
przecież to jest kurwa mem z jakiegoś secret service wyciagniety prosto z końca lat 90
"Puść go, Aleksandrze", za plecami mężczyzny kliknęła z cicha odbezpieczana broń. Niski jak na kobietę głos należał do Danuty z Iłży, przyjaciółki Zuzanny. Istotnie, Aleksander odrzucił anona niby szmacianą lalkę.
"Czemu go bronisz, pizdo? Zniszczył moje życie!"
"Błąd. Nigdy nie istniałeś, Aleksandrze Keller, od jakiejś godziny. Moi ludzie pracują nad usunięciem twojej tożsamości ze wszystkich systemów ewidencji osobistej w tym momencie."
"Co?" user bąknął z cicha. Danuta z Iłży i Aleksander zignorowali go.
"Blefujesz, pizdo," warknął Aleksander. "Nikt nie ma takiej władzy, nawet Iłża."
"Ja nigdy nie blefuję, Aleksandrze." Pociągnęła za spust. Kula przeszyła na wylot głowę Aleksandra, wyrywając za sobą gros treści mózgowej. user pisnął i zaczął bezwolnie płakać.
Danuta z Iłży odrzuciła broń z obrzydzeniem i skierowała kroki ku skulonemu na podłodze anonowi. Ten usiłował odsunąć się od niej jak najdalej, serce biło mu szaleńczo. Kobieta rozpięła guziki ciasno opinającego ją kombinezonu, odsłaniając pełne, niemal matczyne piersi o nabrzmiałych sutkach. Uklękła przy anonie i błyskawicznym ruchem zagarnęła jego głowę, przytuliła ją do piersi. user zachlipał cichutko, roniąc jej łzy w dekolt.
"Już spokojnie, iisu. To ja, mama." Danuta z Iłży szepnęła mu do rozgorzałego do czerwoności ucha, gładząc delikatnie zmierzwione włosy chłopca. "Przytul się, śpij."
"M-mamo..."
"Tak, skarbie?"
"T-ten Turczyn, skurwysyn..."
"Już spokojnie, skarbie. Turczyn nigdy nie istniał." Spojrzała z niepokojem na zwłoki Aleksandra, jakby wahawszy się przez chwilę. "Nigdy nie zrogaczył cię z miłością twojego życia."
"Nigdy nikogo nie kochałem, mamo. Nikogo poza tobą."
Danuta z Iłży ujęła twarz syna w zmęczone dłonie, po czym pocałowała go z uczuciem w usta.
[koniec]
>zjeb pisze o jakies kurwie chuj wie kto to zamiast o wowiku
no jebany karaluch